środa, 16 grudnia 2009

Mały Napoleon - czyli dywagacje na temat taktycznego zastosowania Kislevu cz. I

Na wstępie chciałem przeprosić tych wszystkich którzy oczekują zdjęć pomalowanego kislevu. Powinny ukazać się w niedzielę, ale jak już wcześniej wspomniałem nie będzie kolejnych zdjęć przed pomalowanie rycerstwa w całości. Niestety w z wiązku natłokiem zajęć związanych ze studiami, oraz rozmaitymi zajęciami "fakultatywnymi" nie mam czasu na dokładne pomalowanie kawalerii. Matka i tak chce wyrzucić mnie z domu bo ciągle gdzieś się szwendam. Tyle pocieszenia że będę miał wolne wtorki bo udało mi się ukończyć projekt przed czasem.

Wracając do meritum sprawy. Miałem nadzieje że winged lances będą mieć większy power. Na papierze wyglądają całkiem fajnie, ale jak rzucę kościami wygląda to bardzo smutno czasami. Dobrze sprawdzają się na wmiare zbalansowane armie. Panicznie boją się DE nie wiedzieć czemu. W ramach kompletnego pecha nie były wstanie parokrotnie przebić się w szarży przez stosunkowo miękki odział często nie zadając nawet 1 rany. Za to genialnie sprawdzają się jako tarcza strzelnicza. Są wstanie przyjąć na klatę stosunkowo dużo, szczególnie przyrównując ich do imperialnej kawalerii.
Fast spisywał sie genialnie. Był tak upierdliwy momentami że aż miło było patrzeć jak 2-3 odziały/potwory nie mogą maszerować bo obok jest 5 konnych łuczków. Boli tylko kompletny brak pancerza i AS 6+.

W głowie siedzi mi jeszcze kilka pomysłów na inne kombinacje z kislevem. Przetestujemy, zobaczymy opiszemy.

2 komentarze:

  1. Zacne notki, wielce zacne :D

    Ja mam tylko jedno pytanie Gremli, kiedy będzie coś o krasnoludach ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak domaluje Kislev. Czyli pewnie nie prędko.

    OdpowiedzUsuń